[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na ten temat z komórki, a przedtem dzwonił do kogoś innego,
informując, że czeka na wielką dostawę narkotyków.
- Musiałaś mieć jakieś podejrzenia dotyczące Wayne'a i
narkotyków - powiedziała cicho Mollie, widząc wyraz twarzy
dziewczyny.
- Tak, wiedziałam, że je dostarcza - przyznała Sylvie. -
Ale nie zdawałam sobie sprawy, że... myślałam, że to jest
tylko... cóż, uważałam to tylko za... a on wydawał mi się... Nie
miałam pojęcia, że robił to na tak wielką skalę - dokończyła
wreszcie. - Kiedy po raz pierwszy spotkałam go na
uniwersytecie, wszystko ograniczało się do trawki. Paliła to
większość studentów...
- Powinnaś zdawać sobie sprawę, na co się narażasz -
skarciła ją Mollie.
- Wcale o tym nie myślałam - przyznała ze wstydem
Sylvie. - Po prostu czułam się wspaniale, żyjąc na własny
rachunek. Wreszcie byłam niezależna od mamy. Ona jest taka...
taka przytłaczająca, rozumiesz? Chciałam cieszyć się
wszystkim, żyć, a nie tylko wegetować.
Mollie spojrzała na nią z sympatią. Doszła do wniosku, że
Sylvie jest nie tylko młodziutka, lecz pod wieloma względami
bardzo, bardzo naiwna.
- Niebawem muszę wyjść - oświadczyła. - Mam nadzieję,
że szklarz przyjdzie w porze lunchu. Nie wiem, kiedy wrócę.
- Nigdzie się nie wybieram - odparła Sylvie. - Nie mam
dokąd iść - dodała nieco teatralnie.
Mollie powstrzymała się od komentarza. No cóż, przecież
128
Sylvie miała przyrodniego brata, matkę i pewnie kwaterę przy
uniwersytecie, na który mogła wrócić w każdej chwili.
Mollie zmarszczyła brwi, gdy zerknęła w lusterko. Przed
chwilą zobaczyła w nim dopędzający ją samochód terenowy i
od razu zwolniła, chcąc go przepuścić. Niestety, wąska droga
była otoczona wysokimi nasypami. Teraz kierowca jadącego za
nią auta mrugał światłami i trąbił.
W lusterku Mollie widziała twarz kierowcy i pasażera.
Dwóch mężczyzn o ponurych minach, obaj w okularach
przeciwsłonecznych.
Zacisnęła dłonie na kierownicy. Wręcz fizycznie czuła
wrogość i niecierpliwość prześladowców. Kim byli ci ludzie?
Chociaż terenówka była pokryta grubą warstwą kurzu, a tablica
rejestracyjna całkiem nieczytelna, auto wyglądało na zbyt
kosztowne, by mogło należeć do któregoś z wędrowców. Był to
najnowszy model, wyposażony w olbrzymie, dodatkowo
wzmocnione zderzaki.
Przeszył ją dreszcz na myśl, co by się stało, gdyby taki
potwór uderzył w tył jej o wiele delikatniejszego autka. Zanim
jednak zupełnie dała się ponieść mrożącym krew w żyłach
fantazjom, zauważyła, że droga staje się coraz szersza.
Odetchnąwszy z ulgą, Mollie zaczęła jak najszybciej
zjeżdżać na bok. Gdy jednak minęła zakręt, zaklęła pod nosem,
bo okazało się, że przejazd blokuje stojący w poprzek
samochód.
Odruchowo przyhamowała, gdy zza auta pojawił się
nieoczekiwanie mężczyzna, nakazując jej gestem, by się
zatrzymała.
129
Policyjna blokada. Oczywiście, całkiem o niej
zapomniała!
Szybko zerknęła w lusterko. Samochód terenowy również
zwolnił. Dobrze. Kiedy tylko miną blokadę, niech sobie jedzie
przodem.
Gdy Aleks wrócił do domu, zastał tam czekającego już
Rana.
- Czy spotkałeś może Sylvie lub masz o niej jakieś
informacje - spytał Ran, idąc z Aleksem w kierunku biura
rzÄ…dcy.
- Nie - odparł Aleks. Zatrzymał się i odwrócił w stronę
Rana - A co się stało?
- Posprzeczaliśmy się wczoraj i wygląda na to, że opuściła
obóz. Nikt nie wie, dokąd poszła, a jeśli nawet wiedzą, nie chcą
mówić, przynajmniej ta kreatura Wayne, który wreszcie
udowodnił, jak bardzo się nią przejmuje! Czy ta mała idiotka
chociaż wie, co robi? - pieklił się Ran. - Powinna być na
uniwersytecie i przygotowywać się do egzaminów... Wróciłem
dziś rano do obozu i nie tylko nie znalazłem Sylvie, lecz
również Wayne'a. Najwyrazniej wybrał się gdzieś w interesach.
Zdumiewa mnie, jak łatwo udaje mu się przedostać przez
kordon policyjny. Piekielnie się namęczyłem, zanim
przekonałem ich, żeby mnie przepuścili.
- Powiadasz, że Wayne'e tam nie ma? - spytał nagle Aleks.
Jeżeli Mollie jest z kochankiem, to ani jej w głowie
wyprawa do obozu wędrowców i wywiad z Wayne'em, a jeśli
nawet... to w końcu nie jego sprawa. Jest dorosła i może robić,
co jej się żywnie podoba.
130
- Mam coś do załatwienia - oznajmił i z zaaferowaną miną
zawrócił do samochodu.
- Myślałem, że chcesz omówić plan przyszłorocznej
rekultywacji drzewostanu i remontu domków w Littlemarsh -
zaprotestował Ran.
- Jutro - odpowiedział Aleks. Wskoczył do auta, zatrzasnął
drzwiczki i szybko odjechał, zostawiając Rana w niemym
osłupieniu.
Aleks nie miał w zwyczaju zmieniać planów ani zarywać
umówionych spotkań!
Sylvie była akurat w trakcie zmywania, gdy przy tylnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl