[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pocałunków Mitcha.
NOC W REZYDENCJI
61
- Założę się, że Kami nie może się już ciebie doczekać - powiedział.
- Nie znasz tej teorii?
- Jakiej?
%7łe pamięć złotej rybki obejmuje zaledwie pięć sekund, pomyślała Vanessa, jednak uznała, że nie czas
na zoopsychologiczne wykłady.
- Mniejsza z tym. - Machnęła ręką.
Akwarium stało w pokoju dziennym na specjalnym regale z polerowanego drewna. Gdy weszli,
Kamikadze znieruchomiał, a potem zaczął szaleńczo krążyć wokół trójzębu.
- Mówiłem ci, że ucieszy się na twój widok
- z uśmiechem oznajmił Mitch.
Vanessa też się uśmiechnęła. Pewnego dnia, gdy ten kawaler do wzięcia się wreszcie ustatkuje,
zostanie wspaniałym właścicielem psa.
- Przyniosłaś dokumenty finansowe? - zapytał.
- Mam tu wszystko - podniosła torebkę
- czego zażądał ode mnie kierownik w moim banku. Umowę najmu, paragony i kwity, numery kont...
Przysunęła stołek do kuchennej lady i obserwowała w napięciu, jak Mitch przeglądał papiery.
- Ugrzęzłaś w deficycie - stwierdził po chwili. - Zrobiłaś wszystko, co możliwe, żeby
62
ROBYN GRADY
ograniczyć koszty i zaspokoić wierzycieli, niestety widzę w tym działania dorazne, a nie systemowe,
chwilowe, a nie długofalowe. W ten sposób na jakiś czas sztucznie zwiększyłaś przepływ gotówki,
lecz nie rozwiązałaś problemu. - Spojrzał jej prosto w oczy. - Wiemy, że nastały ciężkie czasy dla
małego biznesu.
- Jestem twarda, to mój najważniejszy atut, szczególnie gdy słyszę złe wieści. - Taka była prawda, ale
nie do końca. Bo przy nim wcale nie czuła się twarda, tylko rozkosznie słaba i kobieca. W tym Mitchu
było coś, co sprawiało, że kobieta pragnęła się na nim oprzeć. Vanessa nie doświadczyła tego przy
nikim innym... a już z pewnością nie przy swoim byłym. To uczucie było dla niej całkiem nowe... i
bardzo miłe.
- Najpierw zjedzmy kolację. - Odłożył papiery, obrzucając Vanessę przeciągłym spojrzeniem.
- Zwietnie. - Przynajmniej na jakiś czas miała szczerze dość biznesu.
Postawił na desce do krojenia cztery pojemniki z potrawami na wynos, wyjął talerze, sztućce i lniane
serwetki. Każdą czynność wykonywał szybko i sprawnie. Ciekawe, ile klientek" gościł tu przed nią.
Podniósł pokrywki. Gdy rozszedł się zapach
NOC W REZYDENCJI
63
orientalnych przypraw i spsów, Vanessie ślinka napłynęła do ust. Czau mein, specjalny smażony ryż,
danie mongolskie oraz duszone warzywa. Sama nie wybrałaby lepiej. Mitchell sięgnął po kieliszki.
- Napijesz siÄ™ wina?
- Nie mieszam siebie z alkoholem. - To zdanie wymyśliła po dwudziestych pierwszych urodzinach,
kiedy to namówiono ją, żeby napiła się teąuili. Z trudem przełknęła łyk, a potem długo dochodziła do
ładu z żołądkiem. Przyjaciele ze smutkiem musieli się pogodzić z tym, że jest mutantem z zerową
tolerancjÄ… na alkohol.
- A zatem sok ze świeżo wyciśniętych owoców. - Wyjął z lodówki szklany dzbanek, usiadł obok
Vanessy i wskazał głową zastawiony stół. - Wcinaj.
- Masz pałeczki?
- Przepraszam, nie pomyślałem, że ich używasz.
- KiedyÅ› wybiorÄ™ siÄ™ na wakacje do Azji. ZwiedzÄ™ Wietnam i Tybet. - A potem pojedzie do Francji i
Włoch, a wielką wyprawę zakończy w Grecji!
- Będziesz miała dobrą zabawę. - Nałożył na jej talerz parujący ryż.
Rozdzieliła między nich warzywa.
64
ROBYN GRADY
- Dużo podróżujesz?
- Trochę. Lubiłem to, kiedy byłem młody.
- Zagraniczne rodzinne wakacje? - spytała z zazdrością.
- O ile tata znalazł wolny czas. Zanim założył rodzinny bank, był szychą w firmie ubezpieczeniowej.
Dawne czasy, kiedy składki nie były jeszcze niebotycznie wysokie, a aneksy można było odczytać, bo
nie drukowano ich maczkiem.
Podczas jedzenia rozmyślała o silnym związku łączącym Mitcha z resztą rodziny. Niewątpliwie
wszyscy polegali na nim, a on nigdy ich nie zawiódł.
- To miłe, że nadal utrzymujecie bliskie kontakty - zauważyła.
Skrzywił się, odłożył widelec i ujął kieliszek.
- Czasem nawet zbyt bliskie.
- Twoja siostra wyglądała na przygnębioną. Zmarszczył brwi.
- Rzucił ją narzeczony, nałogowy hazardzi-sta. Z pewnością niedługo skończy się jako lekarz, zarywa
noce, tonie w długach, traci wiarygodność. To najlepsze, co mogło ją spotkać.
Niemniej Vanessa szczerze współczuła Cynthii.
- Trudno nie rozpaczać, gdy traci się ukochanego mężczyznę.
NOC W REZYDENCJI
65
- Lepiej teraz popłakać w poduszkę, niż pózniej przeżyć totalną katastrofę - stwierdził lakonicznie.
Vanessa pojęła, że Mitchell jest dla kobiet w rodzinie autorytetem, który rozstrzyga, co dla nich
najlepsze. By sprostać tej roli, musi mieć silny charakter. Może nawet trochę zbyt silny...
Nagle ogarnęło ją okropne podejrzenie.
- Mitch, chyba nie masz nic wspólnego z tą nagłą odmianą uczuć jej narzeczonego, co? - Czyżby
zapłacił utracjuszowi i hulace za porzucenie Cynthii?
- Nie - odparł rozbawiony. - Chociaż chętnie wysłałbym mu liścik z podziękowaniem.
Gdy ich spojrzenia się spotkały, Vanessa poczuła coś dziwnego. Jakby wzajemne zrozumienie, i to tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]