[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mocno przytulił do
piersi. Psu oczywiście bardzo się to podobało.
Mężczyzna nie zauważył w tych ciemnościach, że pies cały oblepiony był błotem
i coraz mocniej
tulił go do siebie.
Ciężko oddychając, z poranionymi nogami, niósł do domu dygocącego na całym
ciele Mukla.
Szeptał mu przy tym do ucha: - Co ja z tobą mam! Nie rób tego więcej, proszę
cię, mój mały!
Pies wlepił w niego swój wdzięczny wzrok, zupełnie jak małe dziecko i położył
mu na ramio-
nach mokrą głowę, która muskała twarz mężczyzny. Ten po chwili, pobrudzony
błotem, wyglądał jak
klown.
- No tak, mój mały! W zasadzie powinienem się gniewać na ciebie, ale się nie
gniewam. Tylko
nie myśl sobie, że ci wszystko będzie wolno! Nie masz zupełnie serca. Ostrzegam
cię, że więcej to się
już nie może powtórzyć.
Tak rozmawiając mężczyzna dotarł z Muklem do domu i zaniósł go bezpośrednio
do Å‚azienki na
piętrze. Na szczęście nie musiał przechodzić obok bawiących się jeszcze na dole
w piwnicy gości. Ci,
którzy byli w salonie na parterze, nawet nie zwrócili na niego uwagi.
Psa natychmiast starannie wykąpał, a Mukiel nie sprzeciwiał się temu
przymusowemu szorowa-
niu. Gdy pani po jakimś czasie zjawiła się w łazience, wyglądał nawet na
zadowolonego. Z uznaniem
pokiwała głową.
- Ale wam dobrze!
W zasadzie miała rację, choć mężczyzna nie przyznawał się do tego. W końcu
był karnawał
i wokół trwała zabawa, w której dzięki temu nie musiał brać udziału i był z tego
zadowolony.
5. Pierwsze wspólne wyjazdy na południe Europy.
Włochy! - oznajmił mężczyzna.
Cała rodzina, tak sobie tego życzył, miała wziąć udział w tej wyprawie na
południe. Również
mała córeczka i wciąż jeszcze niezupełnie dorosły Mukiel. Oboje zatem byli
traktowani jednakowo -
jak małe dzieci.
- Naprawdę proponujesz nam wspólny wyjazd do Włoch? - zapytała żona, jakby
nie dowierzała
jego słowom.
- A czy ty nie masz ochoty?
- Moglibyśmy poprosić moją matkę, żeby przez ten czas zaopiekowała się
dzieckiem i Muklem.
Na pewno się zgodzi i zapewni im dobrą opiekę - odpowiedziała.
- Widzę, że nie masz specjalnej ochoty na tę wyprawę?
- Jakbyś zgadł - przyznała bez wahania.
- Mimo wszystko - zdecydował - pojedziemy! A jeśli jeszcze ktoś będzie
chciał, też będzie mógł
pojechać z nami.
Tak więc pojechali do Włoch - wygodnym dużym samochodem, choć załadowanym po
dach.
Oprócz nich, to jest żony, córki, psa i mężczyzny, pojechała także przyjaciółka
żony i jej syn.
Przyjaciółka ta była niezwykle sympatyczną osobą, a co najważniejsze, lubiła
również Mukla. On
odwzajemniał się jej zaufaniem i bardzo szybko ją zaakceptował.
I mimo że wiele miało się potem jeszcze wydarzyć w jego życiu - ta wzajemna
przyjazń okazała
się trwała. Zawsze, gdy się spotykali, ogromnie się cieszył. Ostatni wieczór
sylwestrowy w swoim ży-
ciu również spędził w pobliżu niej, leżąc opodal na dywanie i wpatrując się w
nią z niezwykłym odda-
niem.
Tymczasem teraz jechali samochodem wiele godzin - z Monachium aż w okolice
Udine.
Ogromna radość przepełniała wszystkich, tak że nawet długa podróż nie była w
stanie ich zniechęcić.
Przede wszystkim zauważono od razu, że Mukiel był jakby urodzonym
podróżnikiem. Niemal
przez cały czas stał, patrzył przez okno i podziwiał mijane widoki. Może wtedy
jeszcze nie odczuwał
męczącego ruchu panującego na drogach. Dopiero pózniej miał przeżyć pewne
przykre doświadcze-
nie, kiedy został przez przejeżdżający samochód opryskany błotem. Po tym
wydarzeniu był przez jakiś
czas mocno wystraszony. Bardziej niż wtedy, gdy zaatakował go ogromny owczarek
sÄ…siada.
W czasie podróży lubił w każdym razie stać na siedzeniu fotela i obserwować
godzinami widoki
z samochodu. Teraz usadowił się między mężczyzną a kobietą na przednim
siedzeniu, a gdy zrobiło
mu się za ciasno - mężczyzna przechylał się ciągle do żony na prawą stronę -
przeskoczył do tyłu i sta-
nÄ…Å‚ na jednej z walizek na tylnym siedzeniu. Nadal, jak z platformy widokowej,
obserwował mijane
okolice i aby nie stracić równowagi, sprytnie oparł się siedzeniem o fotel.
Nic, zdawało się, nie uchodziło jego uwagi. Z niezwykłą ciekawością
obserwował ruch na szo-
sie, rozglądał się, gdy zobaczył coś ciekawego. I tak przez wiele godzin, choć i
dla niego musiała ta
podróż być męcząca.
Dopiero wiele, wiele lat pózniej, już pod koniec życia, pozwalał sobie w
podobnych sytuacjach
na pewne udogodnienia. Gdy tylko samochód ruszał,a obok niego siedział jego pan
albo córka pana,
która w końcu była w tym samym wieku, kładł się na jej kolanach i zasypiał.
Wiedział, że mając koło
siebie bliską osobę, mógł sobie na to pozwolić.
Lecz podczas tej pierwszej długiej podróży do Włoch jeszcze tego nie robił.
Zniósł ją zresztą
bardzo dobrze. Zatrzymali się w okazałym hotelu, w pobliżu Wenecji, gdzie
powitano ich z urzędową
serdecznością. Lecz zaraz potem nastąpiło pierwsze rozczarowanie. Mimo całej
ceremonialnej uprzej-
mości - psy w tym hotelu nie były, niestety, wpuszczane do sali restauracyjnej.
Nie pomogły prośby. Starszy kelner grzecznie choć stanowczo nie zgodził się,
aby Mukiel razem
z państwem usiadł przy zarezerwowanym stoliku. Musiał pozostać w holu. Tu, jak
zapewniał kelner,
miał otrzymać jedzenie.
Po krótkiej naradzie rodzina postanowiła zrezygnować z zarezerwowanego
stolika znajdujÄ…cego
się w reprezentacyjnej części lokalu i usiąść przy stoliku stojącym najbliżej
drzwi, skąd mogli widzieć
Mukla, uwiÄ…zanego w holu. Postawiono przed nim co prawda talerz z wieprzowinÄ… i
baraninÄ…, ale
Mukiel nie ruszył jedzenia.
- Chyba nie zostaniemy tutaj - stwierdził w pewnym momencie mężczyzna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]