[ Pobierz całość w formacie PDF ]

* Nie, skąd * zapewnił go Legionista. * Dla nas to wszystko jedno, czy jesteś bratem
krwi króla Anglii, czy żółtawym kozojebem z Mongolii Zewnętrznej. Prawie
zupełnie nas to nie interesuje.
Facet zaczął zrzędzić.
* Jesteśmy ochotnikami. Wszyscy jesteśmy ochotnikami.
Ewidentnie nie miał ochoty na dalszą rozmowę. Jednak stojący obok niego kompan,
mały Unter*scharfuhrer, był bardziej rozmowny.
* Jezdzili po wszystkich oflagach i stalagach, rekrutując ludzi. Ja byłem w Stalagu
VIII. Wzięli mnie do niewoli po Dunkierce.
* I z miejsca stałeś się ochotnikiem? * spytałem z niedowierzaniem.
* No cóż * Anglik wzruszył ramionami. * Wtedy sądziłem, że jeśli sprawy tak się
mają jak na początku wojny, to lepiej jest walczyć, niż siedzieć bezczynnie na tyłku
w obozie przez resztÄ™ wojny.
Patrzył na nas wyzywająco. Legionista pokiwał głową bardziej z pożałowaniem niż z
wyrzutem.
* No, a co potem? Facet zawahał się.
* Potem?
* Tak, właśnie * powiedział Legionista. * Potem... Gdy wojna będzie zmierzać do
końca. Gdy jedni przestaną rozstrzeliwać, a zaczną drudzy. Gdy wyłapią zbrodniarzy
wojennych, zdrajców, kolaborantów i spekulantów... Co wtedy?
Anglik lekko przygryzł usta. Reszta jego kumpli udawała, że nie słyszy naszej
rozmowy. Tylko rudowłosy esesman wydawał się mieć gotową odpowiedz.
* Nic się nie stanie * powiedział krótko. * Nadal będzie potrzeba ludzi, którzy umieją
walczyć. Jeśli nie będą potrzebowali ich naziści, to znajdą się komuniści... Rok albo
dwa lata obozu to najgorsze, co może nas spotkać. Potem będziemy chodzić z
sierpem i młotem z czerwonymi, a oni nie będą chętni, aby pozbyć się nas zbyt
szybko.
Stary podniósł tylko brwi ze zdziwienia.
* Mówisz jak optymista * mruknął. * Spodziewasz się, że wcześniej wpadniecie w
Å‚apy Rosjan?
* Dobra! A jeśli nie, to co? Wtedy powiemy, że Szwaby zmusiły nas do walki. Kto to
może sprawdzić?
Stary uśmiechnął się ze smutkiem. Wydawało się nieprawdopodobne, aby po takiej
wojnie ktoś jeszcze był tak naiwny.
* Jeszcze zobaczysz. Jeszcze zobaczysz... Pozbieraliśmy się i pozostawiliśmy
brytyjskich
ochotników samych * musieliśmy wrócić na nasze pozycje w okopach. Stary
nastawił uszy w kierunku radzieckich stanowisk i opadły mu ze smutkiem kąciki ust.
* Idą kłopoty * powiedział. * Nie jest dobrze. Staliśmy i nasłuchiwaliśmy odgłosów
rosyjskiej
aktywności dochodzącej z ich okopów i wiedzieliśmy, że nasz dowódca ma rację.
Zawsze wyczuwał, kiedy nadciąga burza. Czuł to w kościach, a my akceptowaliśmy
jego zdanie bez żadnych pytań.
* Ale to nie będzie tak zaraz * stwierdził * więc możemy zagrać partyjkę albo dwie.
Porta skombinował skrzynkę jako blat do gry i zasiedliśmy do nieśmiertelnej gry w
oczko. Len*zing, komunista, był z nami. Zdołał przejść przez
kilka piekieł, które wreszcie doprowadziły go do Sennelager. Był bardzo
zahartowany po tych przejściach. Może nie był żołnierzem, ale na pewno był
mężczyzną * trudno go było pomylić z szesnastolat*kiem. Obecnie był amunicyjnym
przy karabinie maszynowym Porty.
* No więc * powiedział Stary, puszczając w obieg paczkę papierosów * byłeś
studentem medycyny, prawda?
Lenzing pochylił lekko głowę, potakując. Porta odwrócił się w jego stronę, bo jak
zawsze chciał znać wszystkie szczegóły.
* A kroiłeś ludzi i robiłeś im bałagan w brzuchach? * spytał.
Lenzing tylko lekko się uśmiechnął.
* Tak daleko nie zaszedłem. Aresztowali mnie, zanim skończyłem studia.
* No właśnie * stwierdził krótko Gregor. * Z takim typem studentów zawsze są
kłopoty. Ciągle mają coś do powiedzenia na każdy temat. Dokąd to prowadzi? Co?
Dlaczego nie możesz się zamknąć i robić, co do ciebie należy, jak reszta z nas?
Lenzing wzruszył obojętnie ramionami.
* Prawdopodobnie masz racjÄ™.
* Nigdy nie otwieraj gęby, dopóki do ciebie nie gadają * powiedział Porta, który był
zawsze pierwszy do gadania. * Taka jest moja rada, kolego.
* Ale jest jeszcze coś więcej * wtrącił poważnie Mały. * Jeśli chcesz utrzymać głowę
na karku, musisz poznać zasady gry. Nie chodzi tylko o to, kiedy powiedzieć  tak
jest" lub  nie". Najważniejsze jest, aby nigdy nie mówić wszystkiego, co wiesz.
Rozumiesz?
Popukał palcem wskazującym w skroń.
* Cokolwiek będziesz robił * powiedział * nie pozwól im podejrzewać, że masz w
mózgu coś więcej niż trociny. Wez przykład ze mnie.
Podniósł z kupki na skrzynce dwie karty i policzył na palcach liczbę oczek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl