[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Musiała się zachwiać, ponieważ Rolfe otoczył ją ramieniem.
Wszystko będzie dobrze powiedział. Już po strachu. Zabiję tych mężczyzn, jeśli
tylko ich znajdÄ™.
Zarina nie odpowiedziała. Zamknęła oczy, opierając mu głowę na ramieniu.
Chodzmy z tego ponurego miejsca. Możesz iść sama, czy chcesz, żebym cię zaniósł?
Już... dobrze się czuję odparła Zarina z wysiłkiem.
Rolfe rzucił siekierę na ziemię i nadal ją obejmując wziął latarnię w drugą rękę, po czym
wyszli wolno z piwnicy. Przechodząc przez kolejne pomieszczenia znalezli się u wejścia
do piwnic. Widniejący za nim korytarz zalany był słońcem, wpadającym przez jedno z
okien.
Zarina otarła ślady łez z policzków.
Powinnaś się czegoś napić stwierdził Rolfe, spoglądając na skrzynki z winem.
Obiecałam odwiedzić panią Blossom... i właściwie wolałabym napić się herbaty
odparła Zarina.
Jak sobie życzysz. Rozumiem, że nie chcesz, by ktokolwiek dowiedział się co zaszło.
Naturalnie, że nie; ale ci mężczyzni wrócą... i mogą ci coś zrobić...
Już ja przypilnuję, żeby nigdy więcej nie przestąpili progów Priory zapewnił Rolfe.
A teraz chodz do kuchni. Muszę jeszcze wydać pewne dyspozycje, zanim odwiozę cię
do domu.
Czy pan Bennett już odjechał?
Tak, opuścił Priory, kiedy skończył z płaceniem rachunków e potwierdził Rolfe.
Zakładał, że zostaniesz ze mną trochę dłużej. Powiedziałem mu, że odprowadzę cię do
domu. Dopiero po jego odjezdzie zorientowałem się, że cię nie ma i nie mogłem cię
znalezć.
Myślałam, że nie zejdziesz wcale do piwnic...
Nie zrobiłbym tego przypuszczalnie, gdyby Yates nie powiedział mi, że zauważył
dwóch mężczyzn, którzy stamtąd wychodzili. Podejrzewał, że kradną wino, ale kiedy
poszedłem sprawdzić, niczego nie brakowało. Traf chciał dokończył, uśmiechając się
do niej że postanowiłem zobaczyć, co znajduje się w innych piwnicach.
To chyba mój anioł stróż podszepnął ci, co masz zrobić... odparła Zarina.
W głębi duszy sądziła, że krokami Rolfe'a kierował sam Bóg, a także jej ojciec. Nie miała
jednak dość śmiałości, by wypowiedzieć swoją myśl na głos.
W kuchni, do której doszli po chwili, czekała pani Blossom.
A już myślałam, że zapomniała panienka o nas wszystkich, panno Zarino powiedzia-
ła. Ale pan Yates zapowiadał, że panienka przyjdzie, więc czekałam.
Chyba wie pani, że nie odjechałabym bez przywitania się z panią odpowiedziała
Zarina z uśmiechem.
Panna Zarina bardzo potrzebuje filiżanki dobrze osłodzonej herbaty wtrącił Rolfe.
Zmęczyła się ogromnie, zwiedzając wszystkie zakątki Priory, a pani sama zawsze
utrzymuje, że nic się nie równa z filiżanką dobrej herbaty.
Bo też to szczera prawda zapewniła go pani Blossom. I jeśli tego panience po-
trzeba, to zaraz ją panienka dostanie, bo akurat zaparzyłam herbatę dla siebie.
Imbryk stał na kuchni. Po wyjściu Rolfe'a pani Blossom napełniła dwie duże filiżanki
mocną herbatą cejlońską.
Wygląda panienka trochę blado zauważyła, nie przerywając krzątaniny więc dam
panience przyzwoitą łyżkę miodu zamiast cukru do herbaty. Nic tak nie przywraca sił, jak
odrobina miodu.
Właśnie tego mi było trzeba zgodziła się Zarina.
Istotnie, po wypiciu herbaty poczuła się znacznie lepiej. Siedziała, gawędząc z panią
Blossom i słuchając wszystkich miejscowych nowinek aż do powrotu Rolfe'a. Na jego
widok gospodyni spytała:
Wasza lordowska mość, czy to prawda, co mówił pan Yates, że wasza lordowska mość
i panna Zarina są zaręczeni?
Tak, to prawda potwierdził Rolfe. Zabieram jutro pannę Zarinę do Francji, żeby
przedstawić ją moim krewnym. Byłoby im przykro, gdyby nie poznali jej przed ukazaniem
się wiadomości o zaręczynach w prasie.
A to się szczęśliwie ułożyło i wizyta będzie na pewno przyjemna stwierdziła pani
Blossom. Dołożymy starań, żeby po powro-
cie Priory wyglądała tak, jak za życia jej lordowskiej mości.
Nie wątpię, że zadbacie o nią wspaniale powiedział ciepło Rolfe.
Wyszedłszy z kuchni, opuścili dom bocznym wejściem, kierując się do stajni. Rolfe wydał
widocznie polecenie chłopcom stajennym, bo Kingfisher oraz jeden z jego własnych koni
czekały osiodłane. Ruszyli więc w drogę, jadąc przez park. Zarina rozglądała się nerwowo,
jakby spodziewała się ujrzeć znienacka Alfa i Billa, którzy zamierzali przecież powrócić,
wziąć czek i udać się możliwie szybko do Londynu, by go zrealizować.
Jak zdołasz przeszkodzić tym ludziom w ponownym wtargnięciu do domu? spytała
Rolfe'a.
Uprzedziłem Yatesa, że spodziewam się najścia łotrzyków, którym Darcy był winien
pieniądze i którzy niewątpliwie będą próbowali ukraść to, czego nie udało im się tanio
kupić. Yates z resztą służby dopatrzą, aby wszystkie okiennice były zamknięte, a drzwi
zaryglowane. Widząc, że Zarina słucha w napięciu, Rolfe mówił dalej: Dwaj
chłopcy stajenni zgłosili się, by pełnić straż na ochotnika; obiecałem wynagrodzić ich
dodatkowo, co przyjęli z radością.
To wszystko bardzo rozsądne z twojej strony odrzekła Zarina ale proszę... uwa-
żaj na siebie. I nie zapomnij przyjechać po mnie jutro o świcie.
Pamiętam o tym.
Jechali przez chwilę pod drzewami pogrążeni we własnych myślach.
Wiesz, nie mam paszportu wyznała w jakimś momencie Zarina.
Dopiszę cię do mojego oświadczył Rolfe krótko.
Gnębiło go wyraznie, że zmuszona będzie udawać jego żonę, co Zarina doskonale rozu-
miała; powiedziała więc prędko:
Jestem podekscytowana na samą myśl o podróży do Indii. Zawsze pragnęłam zwiedzić
ten kraj.
Sądzę, że kiedy tam dotrzemy, będziesz myślała z ulgą o powrocie do Anglii i o
wygodach, do których przywykłaś stwiedził Rolfe dość chłodno.
Zarina wiedziała, że nadal nie może pogodzić się z myślą o korzystaniu z jej pieniędzy. Był
absolutnie zdecydowany nie wydać ani jednego jej pensa na własne potrzeby. Rozumiejąc,
że dyskutowanie z nim na ten temat pogorszyłoby tylko sytuację, Zarina zagadnęła:
Za kilka minut dojedziemy do płaskich terenów i zamierzam trochę pogalopować. Czy
jesteś gotów ścigać się ze mną?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]