[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tak mówiliście? - zdziwił się Noah. - No i co teraz? Widzisz,
co zrobiłaś? - zwrócił się z pretensją do Shaye. - Gdybyś się tak nie
upierała...
- Ja się upierałam? Też coś!
- Spokój, dzieci! - wtrąciła się Victoria. - Wezmiemy czyste, i
koniec rozmowy. - Wyjęła z szafki dwa kieliszki i ze znaczącym
uśmiechem na twarzy opuściła kambuz, a Samson podążył za nią.
Shaye z zaciętą miną rzuciła się do zmywania talerzy.
- Nie musisz zużywać aż tyle wody - zwrócił jej uwagę Noah.
- Muszę, jeżeli naczynia mają być czyste. Nie gadaj tyle, tylko
wycieraj! - burknęła, wciskając mu do ręki talerz.
- Widzę, że lubisz wydawać rozkazy. Czy tym zajmujesz się
przez cały dzień u siebie w pracy?
- Tam przynajmniej nikt mi nie dogaduje.
179
RS
- Pewnie ze strachu. Jak się domyślam, to ty masz prawo
zatrudniać i wyrzucać z pracy ludzi ze swojego działu - zauważył z
przekÄ…sem.
- To oczywiste. Prawnicy nie znajÄ… siÄ™ na komputerach ani na
ludziach, którzy przy nich pracują.
Bezsensowna kłótnia trwała nadal i stała się tak zawzięta, że
Shaye o mało nie stłukła kieliszka. Noah w pewnym momencie
zamilkł, a potem rzekł:
- Wiesz, co ci powiem? Wciąż się zastanawiam, co takiego
okropnego zdarzyło się w twoim życiu, że za nic w świecie nie chcesz
o tym mówić. Ale zaczynam się domyślać. Widzę to w twoich oczach.
Najpewniej przeżyłaś burzliwy romans. Pewnie z żonatym mężczyzną
albo z człowiekiem na świeczniku. I teraz uważasz, że musisz chronić
jego opinię. Dobrze zgadłem?
- Trafiłeś jak kulą w płot - oświadczyła, wciskając mu do ręki
garść noży i widelców. A widząc, że nie zostało nic więcej do
zmywania, z podobną jak dotąd zaciekłością zabrała się do
szorowania zlewu.
- Myślę, że miałaś romans z żonatym mężczyzną. Zakochałaś się
bez pamięci, a potem okazało się, że nie możesz go mieć.
- Możesz sobie myśleć, co ci się żywnie podoba.
- Tak czy inaczej, spychasz swoje prawdziwe pragnienia w
podświadomość, ponieważ tak zostałaś wychowana. Kipisz
namiętnością, ale boisz się dać temu wyraz. Nie masz odwagi
przyznać się, czego najbardziej potrzebujesz.
180
RS
- A ty oczywiście masz świadomość, czego mi potrzeba?
- %7łebyś wiedziała. Potrzebujesz mężczyzny i mnóstwa miłości w
dawnym stylu. Udajesz obojętną na wszelkie pokusy, zagorzałą starą
pannę, ale ja cię przejrzałem.
Shaye odwróciła się gwałtownie i podparła pod boki.
- Nie wtrÄ…caj siÄ™ w moje sprawy! Nie potrzebujÄ™ ciebie ani
twoich porad!
- Potrzebujesz mężczyzny, który potrafi ci się przeciwstawić.
Założę się, że przede mną miałaś do czynienia z samymi słabeuszami.
- Winszuję dobrego mniemania o sobie! - rzuciła ze złością,
pospiesznie wycierając ręce. Chwyciła świeżo umyty kieliszek i
wybiegła z kambuza.
Noah zrobił to samo. W saloniku nalał sobie wina i usadowił się
w fotelu naprzeciwko Shaye.
- Rozmawialiśmy z Samsonem o dawnych piratach - oznajmiła
Victoria, udając, że nie zauważa ich rozzłoszczonych min. - Samson
wiele o nich czytał i uważa, że potoczne wyobrażenia o piratach są
mocno przesadzone.
- To ciekawe - zauważyła Shaye.
- Piraci cię podniecają, co? - złośliwie zauważył Noah.
- Zamknij siÄ™ i nie przeszkadzaj! Powiedz nam, Samsonie, co o
nich wiesz.
- Otóż z fachowej lektury można się dowiedzieć wielu
interesujących rzeczy. Na przykład to, że piraci na ogół nie byli aż tak
krwiożerczy, jak się powszechnie uważa. Przypadki wyrzucania
181
RS
pokonanych za burtę albo pozostawiania na pewną śmierć na
bezludnej wyspie należały do rzadkości.
- A jeśli już, to pewnie darowywali nieszczęśnikowi pistolet,
żeby mógł sobie strzelić w łeb - z sarkazmem w głosie mruknął Noah.
- Nie zamierzam piratów idealizować. Chciałem tylko
powiedzieć, że nie byli po prostu zdziczałymi bandytami. Piraci mieli
swój własny kodeks postępowania.
- Kodeks anarchistów!
- Niezupełnie. Wyobraz sobie, że załogi pirackich statków same
wybierały kapitanów i mogły ich zdymisjonować.
- Zdymisjonować przez poderżnięcie gardła?
- Noah, nie przerywaj!
Noah nachmurzył się, ale zamilkł.
- Owszem, czasami dochodziło do egzekucji - przyznał Samson -
ale tylko w przypadkach okrutnego traktowania podwładnych. Trzeba
pamiętać, że załogi pirackich statków składały się w przeważającej
mierze z ludzi, którzy wcześniej żyli w nędzy albo doznali
prześladowań z przyczyn politycznych bądz religijnych. Stając się
piratami, zyskiwali poczucie, że mogą sobie sami wymierzyć
sprawiedliwość.
- A zrabowane łupy? Czy nie przynosiły im bogactwa? - wtrąciła
Shaye.
- Które trwonili w pierwszym porcie na zabawy z nierządnicami
- rzucił ze złością Noah, zerwał się z fotela i ruszył do wyjścia.
- DokÄ…d siÄ™ wybierasz?
182
RS
- Na pokład.
- Przecież leje.
- I bardzo dobrze.
Shaye popatrzyła bezradnie na Samsona i Victorię.
- On jest niemożliwy! - mruknęła z ciężkim westchnieniem.
Samson zadumał się na chwilę, po czym podjął swoją opowieść.
- Moim zdaniem powszechne przekonanie, że piraci byli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]