[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kurczowo obiema rękami dla uchwycenia równowagi.  Człowieka by
zwalił...
Józek gramolił się z pokrzyw z takim wrzaskiem, że ojciec skoczył mu na
ratunek z izby i zderzył się całą siłą rozpędu z babką, która na jego widok
wrzasnęła dziko:  Jezus!!!", i prasnęła go pięścią
114
między oczy. Hanka zobaczyła w jednym momencie, jak ojciec chwycił
się za czoło z przekleństwem, a babka zamachnęła się dla ponowienia
ciosu.
 Babciu, to tata!  udało się Hance zatrzymać rozjuszoną babkę, która
całą złość i strach wyładowała w okrzyku,
 Misiał? A ten "gdzie? Sądny dzień zrobili po nocy! Leci jak odmieniec
na człowieka! Z czego masz ten pieroński łeb, co taki twardy?
Ojcu wcale nie było do śmiechu. Przez chwilę pomyślała Hanka, że odda
babce ten cios, bo zamachnął się ręką. Ale tylko po to, żeby postukać
palcem po czole i powiedzieć dobitnie:
 Czyście wy zwariowali, tak człowieka walić? Jak śpicie, to nie trzeba
łazić po drabinie!
 Przemienienie Pańskie! A ty zawrzyj pysk, boś własną matkę mógł
przez tego zasranego Józusia pochować w świętej ziemi!
Ojciec złapał Józka za czuprynę i nie zważając na chlipanie odwrócił go w
tył, prosto w ramiona babki, która dopadła go drobnymi szturchańcami.
 Twoja robota, psiakrew!  rzucił ojciec Hance zabierając latarnię z jej
rąk.  Spać!
Danusia przyszła po długiej chwili i zaraz powiedziała słodko:
 To nam się wydawało, Haneczko. %7ładnego chrapania nie słychać,
prawda?
 Uhum...  mruknęła Hanka starając się pozbierać cały rozsądek, żeby
przemyśleć tę historię.
Wysiłkiem woli zamykała oczy. Ucho łowiło każdy szelest i echa
rozmowy na dole. Brzęczały w kuchni naczynia. Pewnie matka szukała
wody. Prasnęły drzwi od babki izby. Burek szczekał bezmyślnie. A kiedy
gotowa była uwierzyć, że chrapanie było rzeczywiście złudą, znów się
odezwało, głośne i miarowe, tuż nad jej głową, a może nawet przy niej.
Usiadła bez tchu. Głośnym szeptem starała się zbudzić Danusię, ale ta
widać spała mocno, bo nie odpowiedziała. To nakryła Hanka poduszką
głowę i zatuliła się tak szczelnie, że brakło jej oddechu. Zasnęła nie
wiadomo kiedy.
Jasny dzień zastał ją nieprzytomną.
Danusia Wychylona do połowy za okno śpiewała swoją ulubioną piosenkę:
115
...Zrozumiał księżyc wtedy to, że taka jedna w świecie jest, ta, która kocha
w wszystkie dni i wróci tu, bo wrócić chce... Gdzie jesteś, mały książę,
gdzie? Odszedłeś z mej książeczki kart. W świecie, gdzie nikt nie kocha
róż, na zawsze ktoś pozostał sam...
Słuchała Hanka przez chwilę, dojrzewając do przebudzenia. Za oknem
jazgotały ptaki. Poranek zawiewał zapachem kawy zbożowej z kuchni na
dole.
 Coś ty taka od rana rozśpiewana jak dusza?  zagadnęła Danusię,
która drgnęła przestraszona, odwracając się w stronę
Hanki.
 Dusza, dlaczego?  przerwała swojego  Księcia".
 Nie wiesz?  Już od rana rozśpiewana... Chwal, o duszo, Maryję..."
Niech tylko babcia usłyszy, że przed śniadaniem śpiewasz światowe
piosenki. Rano trzeba śpiewać godzinki.
W kuchni zastały tatę kończącego śniadanie. Uśmiechnął się do nich, a
potem zapytał o nocne strachy. Hanka potwierdziła z uporem.
 Przecież chrapał, tatusiu. Dobrze słyszałam.
 A chrapała  zaśmiał się ojciec i wyciągnął spod stołu klatkę po
szczygle.
Siedziało w niej coś puszystego i milcząco wpatrywało się w otaczających
ludzi ciemnobrązowymi oczyma w szerokiej kryzie w kształcie serca. Było
niebieskoszare po wierzchu, od spodu miało kolor gliniastoszary. Na
grzbiecie i na piersiach  białe plamki rozsypane w kształcie płomyków.
Każdy płomyk otoczony był czarnym pierścieniem.
 Jej!  krzyknęła Hanka.  Płomykówka? Skąd?
 Ano, chrapała. To ten wasz nocny złodziej i pijak, i włamywacz 
śmiał się ojciec.  Nie wstyd ci, Hanuś? Na wsi uchowana? Dopiero
babka wpadła na myśl, że sowa wlazła za myszami na górę... A kiedy
poszliśmy z Józkiem do gołębnika o świcie, to sprawdziły się babki myśli.
116
- W gołębniku? Niemożliwe  chłonęła Hanka słowa ojca.
 Gniazdo tam robiła, biedactwo! Nie dała się brać. Biła i straszyła. Pięć
jajek złożyła w gołębniku na pokruszonych wypluwkach. Zaraz ją tam
zaniosę. Pomyślałem, że Dania to może i popatrzy przy dniu na takiego
sÄ…siada.
 A gołębie?  pytała Danusia bez tchu.
 Przyzwyczaiły się widać do obecności takiego lokatora.
 A dawno ona tu?
 Tego już nie wiem. Ale coś wcześnie zniosła jajka, zwykle dopiero w
sierpniu. Pewno myszy u nas dużo. Kocisko na łóżku, nad miską mleka
sypia, to sowa pracuje za niego. Szczura też zatłucze. Dobre to i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl