[ Pobierz całość w formacie PDF ]
może wywrzeć wpływ na rząd w Jakarcie. Obecnie każdy, nawet najmniejszy,
najprymitywniejszy naród chce być wolny. Ale ani Molukowie, ani Kalambańczycy nie
wiedzą, jak walczyć o tę wolność... W kuchni jest jeden mały Indonezyjczyk z Jakarty. Mówi,
że cię zna.
Jak się nazywa? Michał podniecił się.
Hismando.
Hismando? chłopiec szukał go wśród swoich kolegów szkolnych. Pójdę go zobaczyć.
Michał zbiegł po schodach na najniższy pokład i zobaczył, jak z kuchni wychodzi mały
Indonezyjczyk z kubłem śmieci, które wysypuje do morza.
Domine!
Indonezyjczyk drgnął, zatrzymał się na moment, po czym poszedł dalej, jakby nie
zauważył Michała. Michał nie miał wątpliwości, że Domine poznał go, nie rozumiał,
dlaczego zachował się dziwnie. Dlaczego przedstawił się jako Hismando?
Michał wrócił do swojej kabiny. Wydawało mu się, że po tym, co zrobił ostatnio dla
swojego indonezyjskiego kolegi w Jakarcie, zostaną przyjaciółmi na zawsze, tymczasem...
Leżąc na łóżku przykręconym śrubami do podłogi, Michał widział ten dzień na Pasar Baru,
kiedy policjant prowadził Domina za kołnierz podartej koszuli. Chłopiec nawet nie próbował
się wyrwać. Michał wiedział, że przedstawiciel władzy wciągnie go do jakiegoś zaułka, z dala
od ludzi, zbije pałą i wrzuci do kanału. Podbiegł więc do policjanta.
Co on zrobił? zapytał Michał i zaraz dodał: Jeżeli coś ukradł, ja za niego zapłacę.
Domine nic nie ukradł chłopiec spojrzał błagalnie na Michała, bardzo bał się bicia
drewnianą pałą.
Chcesz za niego zapłacić? zdziwił się policjant.
Tak.
Domine nic nie ukradł, tuan tłumaczył się indonezyjski chłopiec. Domine był
najbliżej, więc jego policjant złapał.
Tu jest poszkodowany funkcjonariusz wskazał na stary samochód bez marki, obok
którego stał Hindus bosy i w krótkich spodenkach, lecz w turbanie na głowie.
Co ci zginęło? Michał zwrócił się do Hindusa. To mi zginęło powiedział kierowca
wskazując na miejsce przedniej szyby, gdzie powinno być lusterko. Ale ja nie wiem, czy to
55
on ukradł. Ja nie widziałem tłumaczył się Hindus. Nie ma lusterka, więc zgłosiłem
policjantowi.
On był najbliżej wyjaśnił funkcjonariusz trzymając w jednej ręce chłopca, a w drugiej
drewnianą pałę. Jeżeli on nie ukradł, na pewno widział kto, ale nie chce powiedzieć.
Domine nie widział zaklinał się chłopiec z kampungu.
Jeżeli nawet nie ukradłeś tego lusterka, z pewnością ukradłeś co innego powiedział
policjant. Jeżeli nie dziś, to wczoraj. Na pewno nie jesteś bez winy, ja cię znam.
Masz pięćdziesiąt rupii, kup sobie lusterko powiedział Michał podchodząc z
banknotem do Hindusa.
Nie. Kierowca nie chciał wziąć pieniędzy od Michała.
Domine, wykorzystując chwilę nieuwagi policjanta, wyrwał się i zniknął w tłumie. Stróż
porządku nie gonił go.
Rano Michał jadł śniadanie w mesie oficerskiej. Poprosił o jajecznicę, razowy chleb i
mleko. Doskonale spał, więc na pytanie kapitana o samopoczucie odpowiedział: czuję się
znakomicie . Miał ochotę pobiegać po pokładzie, pograć z marynarzami w ping-ponga,
popływać w statkowym basenie z brezentu ustawionym na rufie. Męczyła go tylko sprawa
Domina. Kiedy do mesy wszedł potężny starszy oficer Szeliga, a kapitan i chief wyszli,
Michał opowiedział mu o Indonezyjczyku.
Nam się przedstawił jako Hismando powiedział starszy nalewając sobie kawy. Twój
ojciec nam go zaprotegował, gwarantował za jego uczciwość. Kucharz jak dotąd jest z niego
zadowolony. A czy ty jesteś pewien, że to Domine?
Głowę daję, panie starszy, przecież znam go od dwóch lat. Raz nawet wyratował mnie z
opresji na muzułmańskim cmentarzu w Jakarcie.
Nic innego, tylko zmienił nazwisko wyjaśnił autorytatywnie starszy. To znaczy imię,
bo nazwiska on chyba nie ma. Widocznie z jakichś powodów chce się przeistoczyć w innego
człowieka. To się tu dość często stosuje. Podejdz do niego jak do chłopca, którego chcesz
poznać, i zobaczysz, jak zareaguje.
Michał posłuchał rady starego marynarza. Zszedł do kuchni, gdzie mały Indonezyjczyk
obierał ziemniaki, i zawołał po indonezyjsku: Cześć Hismando!
Domine złożył dłonie jak do modlitwy, ukłonił się, a potem uśmiechnął się od ucha do
ucha. Radość biła z całej jego twarzy.
Skąd się tu wziąłeś, tuan? zapytał Hismando. Twój ojciec szuka cię po różnych
wyspach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]