[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Omiotła go spojrzeniem, lekko się uśmiechając.  Teraz wydaje mi się to trochę dziwne.
Dlaczego? Z ciężkim sercem skonstatowała, że zrobił na niej tak silne wrażenie, że na zawsze
pozostanie w jej pamięci. I praktycznie mu to wyznała.
Ale on tylko mruknął, jakby się z nią zgadzał. Na szczęście nie dotarły do niego wszystkie
implikacje jej słów. Wstrzymała oddech, czekając na jego reakcję.
 Myślisz, że to zrujnowało jej życie?  zapytał.  Mam na myśli ciążę.
Miała gotową odpowiedz, gdy przyniesiono im zamówione dania.
TL R
Dawno nie jadła takich pyszności, więc chociaż Rick wpatrywał się w nią, oczekując
odpowiedzi, najpierw musiała zjeść kilka pierożków.
 Przepraszam, byłam strasznie głodna.
 Nie ma sprawy. Może nawet nie powinienem o to pytać. Ale... ale nie daje mi to spokoju.
 Wcale ci się nie dziwię.  Odłożyła widelec, by skupić się na nim. 
Ciąża nie zrujnowała jej życia. Odmieniła je. Sądzę, że ta zmiana uczyniła je szczęśliwszym.
 Dlaczego?
89
 W głębi serca Lucy wolała życie na prowincji. Wychowałyśmy się w małym miasteczku, w
wielkim mieście czułyśmy się niepewnie. Myślę, że była zagubiona, a nawet samotna.
 Na pewno przeszła koszmar, zastanawiając się, co zrobić z ciążą.
 Lucy była twarda.  Uśmiechnęła się z czułością.  Nawet mnie powiedziała o ciąży dopiero
pod koniec. I żadna z nas nie poinformowała o tym matki.
 Dlaczego?  zdumiał się.
 Mama miała bardzo surowe zasady. Po śmierci taty sama nas wychowywała i podejrzewam,
że nie dawało jej to żadnej radości. Kościół
był dla niej najważniejszy. Kiedy w końcu się dowiedziała, zerwała z Lucy kontakt.
 O kurczÄ™... Rodzina...  prychnÄ…Å‚.
Puściła to mimo uszu.
 Kiedy Josh się urodził, pokochała go całym sercem i od tej pory Josh był dla niej
najważniejszy. Nie dopuszczała myśli, że ktokolwiek mógłby jej go odebrać, a to oznaczało, że
nie widziała miejsca dla jego ojca. Josh był
TL R
jej rodziną, przyszłością. Mama zapisała mi w testamencie dom.
Zamierzałam go sprzedać i przekazać te pieniądze Lucy, ale ona bardzo chciała, żeby Josh
mieszkał na wsi. Bardzo się na to cieszyła.  Sarah odetchnęła głęboko.  Rick, nie
zmarnowałeś jej życia. Dałeś jej marzenia.
Jak... jak wtedy, kiedy powiedziałeś Joshowi, że nie jest wykluczone, że kiedyś będzie miał
psa, pamiętasz? Dałeś mu nadzieję na piękne życie, które tylko na niego czeka. I może...
Zawahała się przerażona tym, co cisnęło się jej na usta. %7łe być może Lucy marzyła, że kiedyś
uda się jej znalezć ojca dla Josha, który będzie 90
podobny do Ricka. Na szczęście w porę się opanowała. Sięgnęła po kieliszek.
Czuła, że powinna powiedzieć więcej, ale czy potrafi, nie zdradzając, jakie Rick budzi w niej
emocje? Nie miała ochoty opowiadać o Lucy.
Dlaczego?  dopytywał się jakiś wewnętrzny głos. Bo nie chcesz, żeby cień twojej siostry
stanął między tobą i tym mężczyzną? Dopiła wino i ostentacyjnie skupiła uwagę na tym, co
miała na talerzu.
Rick nie spuszczał z niej wzroku, zapytał jedynie, czy ma ochotę na więcej wina, ale
podziękowała.
Do końca posiłku i przez całą drogę powrotną do szpitala właściwie milczeli. Przez ten czas
Sarah się zastanawiała, czy zdołała uwolnić Ricka od poczucia winy. Bo czuła, że podąża tą
samą drogą. Nękały ją wyrzuty sumienia, że zachciało się jej zrealizować marzenie, na co
Lucy nawet nie może mieć nadziei. Przecież już samo to, że pociąga ją mężczyzna, z którym
spala jej rodzona siostra, jest nie do przyjęcia.
Trzeba położyć temu kres.
 Zawiadom mnie, na którą wyznaczą przetoczenie  odezwał się TL R
Rick, gdy znalezli się przed wejściem do szpitala.  Chcę być przy tym.
Pokiwała głową.
 Nie omieszkam. Dzięki.
 Za co?
 Hm... za kolację. Za to, że tu jesteś...  %7łe jesteś sobą, dodała w myślach.  No wiesz...
Znowu przyglądał się jej badawczo.
 Może to raczej ja powinienem ci dziękować?
 Niby za co?
91
 Hm... sam nie wiem. Może za to, że dorastam? %7łe jestem...  Wahał
się przez ułamek sekundy.  Sarah, czy my już jesteśmy przyjaciółmi?
 Chyba tak  odparła z powagą, ale zaraz się uśmiechnęła.  Ale nie dorastaj za bardzo.
Zachowaj trochę chłopięcej świeżości.
 Jak prośba o całusa na dobranoc?  rzucił beztrosko.
Stali przed wejściem. Sarah miała zamiar udać się na oddział
transplantologii, a wówczas Rick zawróciłby na parking i odjechał.
Wystarczyło, by uśmiechnęli się do siebie, a wyparowałoby całe onieśmielenie wywołane
wydarzeniami minionego wieczoru, umożliwiając im przejście na nowy poziom przyjazni.
Uśmiech już był. Oraz zamiar oddalenia się. Więc dlaczego ona nie rusza się z miejsca?
 Dzisiaj to ja piłam wino.  Usłyszała swój własny głos.  Myślę, że wypada, żebym teraz ja o
to poprosiła.
Wcale nie musiała tego robić.
 Słusznie.  Rick się uśmiechnął, po czym dotknął wargami jej warg.
To było ledwie muśnięcie. Takie, jakim darzą się przyjaciele. Nie TL R
dłuższe i nie mniej delikatne niż ten symboliczny gest, który ona zrobiła, ułożywszy go na jego
własnej kanapie. Mimo to zupełnie inne.
Zdecydowanie inne. Niebezpieczne.
Dreszcz, który ją przeszył, gdy w bistro nakryła dłonią jego rękę, był
niczym w porównaniu z jej reakcją na tego całusa. Pojęła, że igra z ogniem, zdawała sobie
sprawę, że postępuje zle. Mogła przypisać to zmęczeniu, stresowi, winu, a nawet uśpionym
przez wiele lat hormonom, ale nie usprawiedliwiała jej żadna wymówka.
Zebrawszy się w sobie, przerwała ten kontakt niemal w tej samej chwili, kiedy do niego doszło,
i odwróciła głowę.
92
 Widzisz?  rzuciła od niechcenia.  To nic wielkiego. Dobranoc.
Drzwi rozsunęły się przed nią błyskawicznie. Czuła, że Rick nie ruszył
się z miejsca, ale za nic w świecie nie mogła zaryzykować spojrzenia za siebie.
To się nie zdarzy, wmawiała sobie, przyspieszając kroku. Ona do tego nie dopuści. Nie może,
nie chce zakochiwać się w Ricku Wilsonie.
Rick jest ojcem Josha. Być może w tej chwili najważniejszą osobą w jego życiu.
W życiu chłopca, którego ona kocha całym sercem.
To życie wisi na włosku.
TL R
93
ROZDZIAA SIÓDMY
W pomieszczeniu panowała atmosfera tak gęsta, że można było kroić ją nożem.
 Kap, kap, kap...  Josh przeniósł wzrok na worek z ciemnoczerwoną cieczą wiszący nad jego
głową.
 WyglÄ…da jak krew.
 To jest coś lepszego niż krew  wyjaśnił Mike.
 To produkuje krew.
 A jak się dostanie do moich kości?
 Przez naczynia krwionośne. Nowa krew wydostanie się tą samą drogą.
 Jak to się dzieje, że to tam zostaje? Mogłoby pływać w kółko.
 Już ono to wie.
Mike nie spuszczał wzroku z Josha, by nie przeoczyć żadnego sygnału niepożądanej reakcji.
Chłopiec leżał na łóżku tylko w spodniach od piżamy.
Miał obnażoną klatkę piersiową po części po to, by od razu dało się TL R
uchwycić moment wystąpienia wysypki, a po części dlatego, że podłączono go do
elektrokardiografu monitorujÄ…cego pracÄ™ serca. Inne urzÄ…dzenie co kilka minut automatycznie
mierzyło ciśnienie krwi. Przy łóżku stała Katie, ulubiona pielęgniarka Josha, która zapisywała
wszystkie wyniki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl