[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chwili pojawił się oddział do badań psychicznych - podali mi odtrutkę na test we śnie, a
komandor nadał moją wiadomość. Ale wtedy była tutaj już pierwsza trzynaście, i Akcja
Powstrzymania Strumienia trwała dokładnie od godziny i trzynastu minut.
- Starzec wysłuchał mojego streszczenia, chrząknął i powiedział, żebym się zamknął i
przyszedł do niego rano.
ROZDZIAA DZIEWITNASTY
Jeśli wówczas przeszlibyśmy się ze Starcem po Narodowym Parku Zoologicznym,
może nie musiałbym jechać do Kansas City. Dziesięć pasożytów, które złapaliśmy na
połączonej sesji Kongresu, plus dwa złapane następnego dnia zostały przekazane dyrektorowi
zoo, aby je umieścił na nieszczęsnych szympansach i orangutanach.
Dyrektor zamknął małpy w zoologicznym szpitalu. Dwa szympansy Abelard i Heloiza
siedziały razem w klatce. Zawsze zresztą przebywały razem i nie było powodu, aby je
rozdzielać. Może właśnie to, co się stało reasumuje nasze psychologiczne trudności w
zrozumieniu przybyszów z Tytana. Okazało się, że ludzie transplantujący pasożyty na małpy,
myśleli w sposób bliższy zwierzętom niż pasożytom.
Obok klatki z szympansami umieszczono rodzinę gibbonów zarażonych gruzlicą.
Gibbony nie zostały użyte jako żywiciele z powodu choroby. Małpy z obu pojemników nie
miały możliwości komunikowania się. Klatki zostały oddzielone od siebie przezroczystą
ścianką, uszczelnioną pasami, a każdy pojemnik miał własny system wentylacyjny.
Widywałem gorsze szpitale. Pamiętam jeden na Ukrainie...
W każdym razie następnego ranka ścianka zniknęła i wszystkie małpy siedziały
razem. Abelard i Heloiza znalazły sposób na zlikwidowanie przegrody. Wszyscy byli pewni,
że zabezpieczenia są zbyt skomplikowane dla zwierząt, ale okazało się, że żerujące na nich
pasożyty poradziły sobie z łatwością. Znaleziono w klatce siedem małp i siedem pasożytów.
Odkryto to dwie godziny po moim wyjezdzie do Kansas City, ale Starzec nie został
zawiadomiony. Gdyby został, wiedziałby, że Kansas jest przepełnione pasożytami i
prawdopodobnie nieodbyłaby się Akcja Powstrzymanie.
Ta akcja okazała się chyba największym militarnym niewypałem w historii. Wszystko
zostało dokładnie przygotowane. Punktualnie o godzinie dwunastej przeprowadzono naloty
na około osiemdziesiąt sześć tysięcy punktów: wydawnictwa gazet, bloki kontroli, stacje
nadawcze... . Wysłano tam najlepszą część oddziałów, a także techników do obsługi zajętych
stacji.
Potem, w każdej lokalnej rozgłośni miało być nadane przemówienie Prezydenta.
Akcja odsłaniania pleców powinna w ten sposób dotrzeć do każdego miejsca w kraju, wojna
miała się zakończyć i zostałby tylko smutny obowiązek uprzątnięcia terenu walki.
Dwadzieścia pięć minut po północy zaczęły nadchodzić meldunki z opanowanych
przez pasożyty punktów. Jakiś czas potem proszono o pomoc z innych miejsc. Ale rankiem
okazało się, że wszystkie zadania zostały wypełnione, operacja przechodzi sprawnie,
komandosi wylądowali i przekazywali raporty już z ziemi.
I to był ostatni raport. Nikt już ich potem nie słyszał. Czerwona strefa wchłonęła całe
wysłane tam siły zbrojne, jakby ich nigdy nie było. Jedenaście tysięcy pojazdów wojskowych,
pochód stu tysięcy ludzi wraz z technikami, siedemnaście grup komandosów. Dlaczego tak
się stało? Wojska Stanów Zjednoczonych nie poniosły większej porażki od czasu Czarnej
Niedzieli. Nie chodzi tu o wielkość strat, ale o to, że były tak wyselekcjonowane.
Nie krytykuję Martineza, Rextona, sztabu generalnego ani tych nieszczęśników,
którzy to zorganizowali. Wszystko zostało należycie przygotowane i oparte na tym, co
wydawało nam się prawdziwymi danymi.
Do tego sytuacja wymagała natychmiastowego działania najlepszymi środkami jakie
posiadaliśmy. Gdyby Rexton posłał kogoś innego niż swoich najlepszych chłopców,
zasłużyłby na sąd wojenny.
Nie wiedział o tych siedmiu małpach.
Zbliżał się świt, kiedy Martinez i Rexton zrozumieli, że informacje o realizowanych
zadaniach i sukcesach są fałszywe, że to kłamstwa przesyłane przez ich własnych ludzi
opanowanych przez pasożyty i odgrywających tę ponurą komedię. Po moim raporcie, o
godzinę za pózno, by powstrzymać całą akcję, Starzec próbował ich przekonać, żeby nie
wysyłali więcej ludzi. Byli jednak tak zachwyceni sukcesem, i tak im zależało, żeby dokonać
całkowitej czystki, że nie posłuchali.
Starzec poprosił Prezydenta, żeby ten koniecznie zażądał wizualnych przekazów z
sytuacji, ale akcję kontrolowała kosmiczna stacja Alfa i nie było takiej możliwości.
- Wiedzą przeciwko czemu wyruszyli - powiedział Rexton. - Nie powinniśmy się
martwić. Jak tylko chłopcy odzyskają stacje lokalne, przekażą nam wszystko. Będzie pan miał
całe wizualne sprawozdanie.
Starzec zauważył, że wtedy może być za pózno.
- Przeklęty człowieku - zdenerwował się Rexton. - Przecież nie mogę zatrzymać
żołnierzy w czasie akcji, żeby przekazali nam obraz swoich nagich pleców. Chce pan, abym
skazał na śmierć tysiące ludzi tylko po to, aby uspokoić pana obawy.
Prezydent go poparł.
Rano mieli swoje wizyjne sprawozdania. Stacje nadawały tę samą papkę co zwykle:
 Blaski i cienie życia Mary Sunshine ,  Zniadanie z Brownami . Na żadnym kanale nie było
programu Prezydenta. %7ładna stacja nie podała nawet wiadomości, że coś się stało. Gorączka
związana z oczekiwaniem na wiadomości skończyła się około czwartej po południu, a próby
Rextona połączenia się z terenem działań pozostawały bez odpowiedzi. Zbawienna akcja sił
zbrojnych pod kryptonimem Akcja Powstrzymania, przestała istnieć.
Dowiedziałem się o tym wszystkim nie od Starca, ale od Mary, która osobiście
współpracowała z Prezydentem.
Kiedy spotkałem się ze Starcem, pozwolił mi opowiedzieć o wszystkim, co zdarzyło
się w Kansas. Właściwie nie zareagował, nie wyciągnął wniosków, co było chyba jeszcze
gorsze.
- A co z moim więzniem? Czy potwierdził moje przypuszczenia?
- Ach, on? Wciąż jest nieprzytomny, przynajmniej według ostatnich raportów. Nie
oczekuję, że będzie żył. Psychotechnicy nie mogą z niego nic wyciągnąć - odpowiedział
Starzec.
- Chciałbym się z nim zobaczyć.
- To nie jest konieczne.
- W porządku. Masz jakieś zadanie dla mnie? - zapytałem.
- Teraz nie. Lepiej żebyś... Albo nie, zrób to. Idz do ZOO. Zobaczysz coś, co być
może wiąże się z wydarzeniami w Kansas. Poszukaj doktora Horoce, jest zastępcą dyrektora.
Powiedz mu,że cię przysłałem.
Horoce przedstawił mnie doktorowi Vargasowi, specjaliścieod biologii egzotycznej.
Vargas brał udział w drugiej wyprawiena Wenus. Powiedział mi, co się stało. Patrzyłem na
gibbony, przełamując swoje uprzedzenia.
- Widziałem program telewizyjny Prezydenta - rozpoczął zachęcająco. - Czy pan nie
jest tym człowiekiem, który... no, mam na myśli... Czy to pan był tym, który...
- Tak, to ja byłem  tym, który...
- To może pan nam wiele powiedzieć o tym przedziwnym zjawisku. Pańskie
doświadczenia są unikalne.
- Może i mógłbym - odpowiedziałem powoli - ale wolałbym...
- Chce pan powiedzieć, że przypadki rozszczepienia przez reprodukcję nie miały
miejsca, kiedy był pan... no, ich więzniem?
- Tak - odrzekłem - przynajmniej tak mi się wydaje.
- To pan nie wie? Dano mi do zrozumienia, że ofiary pamiętają swoje przeżycia.
- Jakby to powiedzieć. Pamiętają i nie pamiętają - próbowałem wytłumaczyć
osobliwie obojętny stan żywiciela.
- Przypuszczam, że przypomina to trochę działanie we śnie.
- Może. A propos snu. Jest jedna rzecz, której nie sposób pamiętać. Mam na myśli
konferencje.
- Konferencje? Ach, ma pan na myśli koniugację?
- Nie, mam na myśli konferencje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl