[ Pobierz całość w formacie PDF ]

239
zna nie widział twarzy, a głosów nie rozpoznawał.
Słuchał, bo nie miał wyboru.
- Podobno ona o wszystkim wie. Ale co wyro­
Å›nie z dzieci, które majÄ… ojca mordercÄ™ i matkÄ™ cu­
dzołożnicę? Muszę powiedzieć Cassandrze, żeby
zabrała mojego wnuka ze szkoły, póki sprawa się
nie wyjaśni.
- Nie zrobisz tego! - oburzyÅ‚a siÄ™ kobieta w brÄ…­
zowym kapeluszu.
- Zrobię. - Po głośnym prychnięciu koliber za-
koÅ‚ysaÅ‚ siÄ™ na gniezdzie. - Zamierzam również zÅ‚o­
żyć wizytÄ™ Francis. KtoÅ› powinien biedaczce otwo­
rzyć oczy.
- Gdy tylko zobaczyłam rodzinę Hawke'ów, od
razu wiedziałam, że coś jest z nimi nie w porządku.
- Ja też. Meredith twierdzi, że ostrzegała Polly.
- To wtedy Polly wszystko jej opowiedziała?
- Chyba tak, bo skąd Meredith miałaby takie
wiadomości?
Cameron tak mocno przygryzÅ‚ wargÄ™, że po­
czuł smak krwi. Właśnie. Skąd?
- Popatrz, Floro, konserwowa fasolka. Założę
się, że nie jest tak dobra jak moja.
- Jak można kupować puszkowaną fasolę?
Kobiety ruszyły dalej i po chwili zniknęły za
wysokimi półkami. Hawke staÅ‚ jak wroÅ›niÄ™ty. Na­
siona sypały się z worka na podłogę.
 Pewnego dnia będziesz musiał komuś uwierzyć".
Jakiż był łatwowierny!
240
- Tata jest w stajni - poinformowaÅ‚ Ashby, kie­
dy panna Sutherland weszÅ‚a do kuchni. - Ugoto­
wał obiad.
Polly spojrzała na nie tknięte talerze, po czym
przeniosła wzrok na ponure twarze.
- Co się stało? Myślałam, że dzisiaj moja kolej
na gotowanie.
Specjalnie wstąpiła do rzeznika po bekon.
- Powiedział, że już dość się pani napracowała.
Raven rozgrzebywała widelcem marchewkę.
- Chyba jest o coś zły - dodał Ashby.
Zły? Polly zerknęła na stos brudnych garnków,
jakby w nich kryÅ‚a siÄ™ odpowiedz. Co mogÅ‚o Ca­
merona rozgniewać?
- Kazał nam powtórzyć, żeby pani od razu
przyszła do stajni.
Polly odÅ‚ożyÅ‚a zakupy na stół i ruszyÅ‚a do wyj­
Å›cia, ogarniÄ™ta lÄ™kiem. Przecięła podwórze i z wa­
haniem zbliżyÅ‚a siÄ™ do stajni. Wrota staÅ‚y otwo­
rem, ale zachodzące słońce nie rozpraszało mroku
panującego we wnętrzu.
- Więc przyszłaś.
Polly drgnęła zaskoczona i obejrzaÅ‚a siÄ™, przy­
ciskając dłoń do piersi.
Twarz mężczyzny była zacięta, w oczach błyskał
nieprzyjazny wyraz, który pamiętała z niedawnych
czasów. Cała jego postać wyrażała wrogość.
- OczywiÅ›cie, że przyszÅ‚am. MyÅ›laÅ‚am, że ma­
my wspólne plany.
- Nie sądziłem, że odważysz się stanąć przede
241
mną - powiedział Cameron głosem wypranym
z emocji. - Mogłaś przewidzieć, że wcześniej czy
pózniej się dowiem.
- O czym? Cameronie, mówisz zagadkami!
- Czy twoja namiętność też była udawana? Ależ
musiałaś się poświęcać, żeby zdobyć moje zaufanie.
Polly myślała gorączkowo, próbując doszukać
się sensu w jego okrutnych słowach.
- Czy możesz łaskawie wytłumaczyć, o co ci
chodzi, żebym mogła się bronić? Najwyrazniej
uważasz, że w jakiś sposób cię oszukałam...
- Nie tylko mnie. - W gÅ‚osie Hawke'a zabrzmia­
Å‚a pogarda. - Raven i Ashby'ego również. Wiedzia­
Å‚aÅ›, przez co przeszliÅ›my, ale nie mogÅ‚aÅ› siÄ™ docze­
kać, żeby im wszystko opowiedzieć.
- Komu? Co? - Zrozpaczona chciaÅ‚a dotknąć je­
go ramienia, ale powstrzymał ją zimny wzrok. -
Cameronie, gdybyś mi wyjaśnił, mogłabym...
- Przeprosić? - Zaśmiał się gorzko. - Za pózno.
Przeprosiny nic nie pomogÄ…. Ludzie nagle nie za­
pomnÄ….
Polly wysunęła brodÄ™ do przodu. Z wolna bu­
dziÅ‚ siÄ™ w niej gniew, a duma nie pozwalaÅ‚a siÄ™ roz­
płakać. Cameron nie raczył nawet powiedzieć,
o co ją oskarża.
- W porzÄ…dku. Nie mów, skoro nie chcesz. Dobra­
noc. - Gdy próbowała go ominąć, złapał ją za ramię.
Obdarzyła go wyniosłym spojrzeniem. - Skoro ja nie
mogę cię dotykać, ty też trzymaj ręce przy sobie.
Hawke mocniej zacisnął dłoń.
242
- Czy imię Meredith coś ci mówi? - wycedził
przez zęby.
- Tak. Jest ochotniczkÄ… w bibliotece. SprzÄ…ta...
Nagle wszystko staÅ‚o siÄ™ zrozumiaÅ‚e: oskarże­
nie, gniew, pogarda. Polly ogarnÄ…Å‚ potworny
strach, że nigdy nie zdoła przekonać Camerona
o swojej niewinności...
- Meredith ostrzegła mnie, że wszystkiego się
o tobie dowie. %7Å‚ona jej kuzyna ma siostrzenicÄ™
w Londynie.
Najgorszy senny koszmar okazaÅ‚ siÄ™ rzeczywi­
stością. Cameron z niedowierzaniem zmrużył [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl