[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dolną szufladę, ale ta się zacina. Od dwudziestu lat nikt jej nie
otwierał. Dora musi włożyć w to całą swoją siłę i zręczność,
ciągnie, szarpie i znowu ciągnie, aż ląduje na parkiecie. W
końcu udaje jej się pokonać szufladę, jest wreszcie otwarta. W
środku są tylko dwa pudełka. Dora długo im się przygląda, nie
może się zdecydować, żeby ich dotknąć, a tym bardziej
otworzyć. Potrafi powiedzieć z pamięci, co w nich jest, i nawet
nie musi do nich zaglądać. W środku jest jej życie. Takie, jakie
powinno być. W środku jest wszystko. To, co minęło i co
jeszcze trwa. Na zawsze i po wieczne czasy. To, co wyrwane
przemocą. Odebrane. Ukradzione. Choć nigdy nie zapomniane.
Dora siedzi na parkiecie w nocnej koszuli i drży z zimna, bo
noc jest chłodna, listopadowa; odnosi wrażenie, że świat
zmienia się na jej oczach. Jak w filmie przyrodniczym, który
został nakręcony kamerą do przyspieszonych ujęć.Takim, gdzie
w ciągu kilku sekund z pączka powstaje piękna róża i nikogo to
nie dziwi. Na pierwszy rzut oka wszystko pozostaje takie samo,
ale ktoś, kto to obserwuje, wyraź-
nie odczuwa dokonujące się zmiany, całym ciałem. Serce
zaczyna bić szybszym, nierównym rytmem. I to wcale nie z
powodu kryzysu gospodarczego. To raczej jedna z tych zmian,
które zachodzą w ramach zmian klimatycznych. Ważna. Pod
względem
egzystencjalnym.
Coś,
co
wpłynie
na
cały
wszechświat.
Dora nie płacze. Ćwiczy oddechy. Wdech-wydech. Trzeba to
zrobić przynajmniej trzy razy, żeby przyniosło uspokajający
efekt. Wdech-wydech. Wdech-wydech.
- Dora.
Wdech-wydech.
- Dora. -Idę.
I Dora wstaje, zamyka nogą szufladę i nawet nie dotyka obu
pudeł. Wychodzi z pokoju, zamyka za sobą drzwi. Wie, co ma
zrobić. Decyzja zapadła.
XXXIX
Luka widzi obcą kobietę, która wchodzi do foyer. Nie zna jej.
Nigdy wcześniej jej nie widział. Kobieta ma czarne, krótkie,
falujące i błyszczące włosy. Są jak granatowe błyszczące łuski
makreli, która musi być w ciągłym w ruchu, żeby nie utonąć.
Kobieta wchodzi do foyer, jakby do niej należało. Jakby
wchodziła na scenę. Jest wysoka i szczupła, porusza się
energicznie, nawet jeśli tego nie robi. Luka nie może oderwać
od niej wzroku.
Dora wchodzi do hotelowego lobby. Jest pełna oczekiwań.
To już trzecie lobby. Bo hotel Park jest zamknięty. Wiele innych
hoteli też. To chyba jednak tutaj. Hotel Dalmacija. Przy barze
siedzi wysoki, korpulentny mężczyzna, obok niego stoi laska.
Rozmawia poufałym tonem z barmanem, który obserwuje Dorę.
Nie przeszkadza jej to. Jest już przyzwyczajona. Zdejmuje swój
gruby zimowy płaszcz. Jej wzrok napotyka wzrok mężczyzny
przy barze, który za-
bawią się swoją laską. Dora dochodzi do wniosku, że jest
zbyt młody, żeby się nią posługiwać. Jest też za młody na swoje
siwe włosy. Dora czuje się nagle tak, jakby jej głowa była z
gąbki, pełna i pusta, wzdęta jak balon, gorąca i lekka, drżąca i
przezroczysta. Zamyka oczy i zatrzymuje się. Czuje, jak obrazy
napływają falami. Prawie całkowicie ją ogarniają. I nie ma przy
niej nikogo, kto by spytał, co się dzieje.
Luka się nie porusza. Opiera się o blat baru i wstrzymuje
oddech. Boi się, że gdy rozluźni mięśnie i zacznie oddychać,
obca kobieta zniknie. Koncentruje na niej swój wzrok, aż
pojawia się ból i oczy zaczynają mu łzawić. Traci świadomość i
osuwa się na podłogę. Nie miał nawet czasu, żeby policzyć.
Powoli odchodzi w nicość. Jak cyfry w raporcie księgowym,
którego strony powoli przerzuca.
Dora pierwsza podchodzi do omdlałego mężczyzny. Już raz
to
widziała.
Właściwie
dwa
razy.
Osobiście
w
tym
uczestniczyła. Wie, co trzeba zrobić. Kuca, robi się coraz
mniejsza. Oczy jej się rozszerzają, przez co twarz, która coraz
bardziej blednie, sprawia wrażenie, jakby składała się z samych
oczu. Pochyla się całym swoim ciałem nad ciałem mężczyzny i
zanim barman albo recepcjonistka na drugim końcu sali zdążą
przy nim uklęknąć i unieść mu nogi, Dora całuje go w
jasnoczerwone usta. Nie ma nikogo innego, kto przerażony tą
sytuacją mógłby wywołać jego imię.
Luka słyszy przy twarzy cichy głos. Jesteś moim śpiącym
królewiczem, tylko moim, obudź się, jesteś moim księciem,
moim siwowłosym księciem, tylko moim...". Potem do jego
świadomości docierają też inne głosy i słowa, aż w końcu
zagubiony i słaby otwiera oczy i...
...Dora widzi, jak jego oczy powoli się otwierają, widzi jego
błędny wzrok, wargi, które poruszają się bezdźwięcznie...
... Luka nie jest w stanie nic powiedzieć, więc tylko uśmiecha
się słabo i...
.. .ona też się uśmiecha i...
...Luka unosi niepewnie rękę, sięga dłonią do jej twarzy,
dotyka jej krótkich czarnych włosów, w których zauważa kilka
szarych kosmyków i...
.. .Dora znowu szepcze całkiem cicho, tak cicho, że poruszają
się tylko jej usta, mimo to Luka słyszy wypowiadane przez nią
słowa: Jesteś moim księciem".
- Przyjechałaś. -Tak.
- Wołałem do ciebie.
- Wiem.
- Usłyszałaś mnie.
Tak.
Kocham cię. Jestem mężatką.
41.
Siedząc w restauracyjnym ogródku, przez krótką chwilę
obserwują chmury, co przypomina im ich ostatnie spotkanie.
Przerzuca pomost do teraźniejszości.
- Żaglowiec w czasie sztormu, na lewo.
- Tak, żagle łopoczą na wietrze.
- Dokładnie - mówi Dora, spoglądając ze zdumieniem na
Lukę. - To już po raz trzeci się ze sobą zgadzamy! Czy to
możliwe?
- Oczywiście. W końcu stałaś się dorosła.
Siedzą w przytulnych, plecionych fotelach stojących obok
siebie. Luka trzyma Dorę za rękę. Aż do tej chwili wszystko
inne jest nieważne. Stan błogiego szczęścia z powodu bycia
razem jest na tyle przemożny,
ważnym.
że wszystko inne czyni mniej
- Nigdy nie bawiłem się z nikim innym w tę zabawę - mówi
Luka, a jego głos brzmi trochę marzycielsko, trochę dumnie.
- A ja tak. Z moim synem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]