[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powiedziałam, był to zaledwie moment, lecz mimo to pamiętam jej twarz,
bladą, wręcz nienaturalnie białą, gęste, ciemne włosy i czarne oczy.
Właściwie była do mnie podobna, ale tylko z zewnątrz, biła z niej jakaś
potężna, nieskrępowana siła, która człowieka wręcz przeraża. Długo
jeszcze nie potrafiłam się otrząsnąć po tym spojrzeniu. Czuję je nawet
teraz, po kilku latach. Tym razem już się poddaliśmy i pojechaliśmy z
powrotem. Kiedy opuszczaliśmy miasto, zauważyłam, że zegar słoneczny
wskazuje szóstą, ale nic już nie mogło mnie zaskoczyć. Wszyscy siedzieli
w salonie. Jedliśmy resztki gumowych bagietek z poprzedniego dnia i sery,
piliśmy wino i dzieliliśmy się swoimi wrażeniami. Wcześniej byłam
głodna, ale teraz nagle kompletnie przeszła mi ochota na jedzenie. yle się
czułam. Kręciło mi się w głowie, nogi się trzęsły, ale nie potrafiłam
usiedzieć na miejscu. Coś mi nakazywało wstać i chodzić. Nerwowo
spacerować tam i z powrotem. Kompletnie przestałam mówić, a pózniej
też zle mi się oddychało. Wszystko mnie uwierało i dusiło, nie dało się
tego wytrzymać. Traciłam kontrolę nad swoją głową, częściowo też nad
ciałem. To było straszne. Przypominam sobie jedną jedyną myśl, która
powoli wynurzała się z tego piekła, by po chwili kompletnie nade mną
zapanować  zniknąć stąd, do domu, chcę jechać do domu, i to
natychmiast. już, w tej chwili! Pozostali zauważyli, że coś się ze mną
dzieje. Nie dało się już tego ukryć. Chcąc nie chcąc, musiałam powiedzieć,
że czuję się zle, bardzo zle. I dodałam, że chcę jechać do domu.
Zareagowali, co było do przewidzenia, jak normalni ludzie na widok
wariata. Z wyjątkiem Dawida byli jednak całkiem tolerancyjni,
przynajmniej gdy zrozumieli wreszcie, że serio tak myślę i że jest
naprawdę zle. W końcu ktoś wygrzebał jakieś tabletki uspokajające,
połknęłam dwie i położyli mnie spać. Nie broniłam się. Te leki na
szczęście mnie zmogły, nigdy nie biorę czegoś podobnego. I tak chwilę
jednak trwało, nim zasnęłam, a ta chwila nie była przyjemna. Wydawało
mi się, że ktoś intensywnie dybie na moje życie, że chce mi je wyrwać
wprost z ciała i że już nigdy nie wrócę stamtąd do domu. To jest depresja?
Paranoja?
Wzruszył ramionami.
 A jakie to ma znaczenie? To tylko słowa.
 W nocy miałam sen  straszliwy, odrażający. W tym śnie coraz
mocniej ogarniało mnie nieprzyjemne uczucie napięcia. Coś mnie
uwierało, nie pozwalało się ruszać, a pózniej też i oddychać. Chciałam się
przebrać i wtedy, po ściągnięciu ubrania, to odkryłam. Moje ciało, moja
skóra była osłonięta prześwitującą, ale mocną i twardą powłoką.
Chyba z miki albo czegoś w tym rodzaju. Próbowałam ją ściągnąć,
zeskrobać, znalezć szparę i ją rozerwać, dusiła mnie nieznośnie i
miejscami wbijała się aż do mięsa. Nie dało rady. Nie potrafiłam! W końcu
wzięłam ostry nóż i spróbowałam naciąć powłokę gdzieś w okolicach
pachwin. Nie wiem, czy mi się to udało, obudziłam się i był już poranek.
Słoneczny, piękny& Wszyscy byli już na nogach i w napięciu oczekiwali,
w jakim stanie się obudzę. Mieli nadzieję, że wszystko znów będzie w
porządku, że przestanę wariować. Niestety, było tak samo, jak wieczorem.
Może tylko fizycznie czułam się trochę lepiej. Ale naprawdę tylko trochę.
Dawid był nieszczęśliwy, bezradny i się wściekał. Zrozumiał jednak, że
nie ma sensu mnie przekonywać, choć z pewnością mi nie wierzył i
uważał to za jakiś mój niepohamowany kaprys. Choć naturalnie
zapłaciliśmy za cały pobyt, to nawet pan Mortifero był dość rozczarowany.
Wmusił w nas przynajmniej butelkę wspaniałego wina  rose, uwielbiam
je. I chciał jeszcze skoczyć dla nas po oliwę z oliwek. Ja jednak nie
mogłam czekać, a i Dawid miał już dość. Oboje pragnęliśmy tylko jednego
 mieć to jak najszybciej za sobą. Przez całą drogę nie odezwał się ani
słowem. Wina w końcu nie wypiliśmy. Długo nie było ku temu okazji, a
pózniej daliśmy je teściowej. Pilnowała nam dzieci, a nie
zdążyliśmy jej kupić żadnego prezentu.
 A zatem wróciliście państwo&
 Tak. Była to smutna podróż, wstyd, rozczarowanie i tak dalej& [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apsys.pev.pl